Właśnie przeczytałem wywiad z Piotrem Fronczewskim. Pozwolę sobie zacytować bardzo uniwersalny fragment:
"Aktor jest podobny do zupy: ktoś lubi pomidorową albo ogórkową. Albo Pszoniaka, albo Fronczewskiego. Trudno oceniać warsztat aktora, jego osobowość. Ten mi się podoba, lubię go i jemu dałbym nagrodę. Jest w tym jakaś przedziwna tajemnica, która powoduje, że na kogoś reagujemy, a na kogoś nie. Teraz widziałem film "Tydzień z Marilyn Monroe". Aktorka, która odtwarza rolę Marylin, jest ładna, zgrabna, ale odległość między nią prawdziwą Marilyn jest gigantyczna. Ponieważ tamta była jakimś zjawiskiem, była wypełniona przedziwnym duchem. To jest coś, co wykracza poza artyzm."
Całość na:
http://film.interia.pl/wiadomosci/telew ... 65354,3604