jman pisze:Nie ma już sensu jechać po JMJ.
1. Ubolewam, że Electronica jest jaka jest. Ale też pamiętam, że jednak wydał też Oxygene 3 - jakiś tam powrót do korzeni (tak, wiem...). I fajnie, że "zagrał" Ethnicolor - kawałek, który dla zgromadzonej publiki mógł być nie do zniesienia.
Miła sprawa, że stara się w delikatnej części odkurzać tę część dyskografii, którą przez dziesiątki lat (

) omijał - szkoda tylko, że na trasie Elektroniki kastruje poczciwy Tlen i Równonoc - choć nie powiem, że rzeź, jaką sprawił Equ7, ostatecznie nie brzmi źle. Reszta jednak wciąż kompletnie nie dająca się słuchać.
2. Pamiętajcie, że JMJ zrobił naprawdę unikalną trasę z Oxygene, gdzie dużo było grane live.
3. JMJ nigdy nie był klawiszowym wirtuozem i to się już nie zmieni - nie dziwcie się więc temu playbackowi. Playback towarzyszył mu od samego początku.
Zrobił, ale potem bardzo szybko się od tego odciął. Szczególnie graniem kilkanaście koncertów później na trasie utworków z Teo&Tea. Równie dobrze wciąż można mu przypominać trasę z 1997 roku. Albo koncerty chińskie.
4. Nudzą mnie opinie, wedle których Jaśkowi zależy wyłącznie na kasie i popularności. O ile wiem prywatnie JMJ jest sympatycznym gościem, jest również milionerem - naprawdę nie potrzebuje już kasy. Po prostu nie chce jeszcze iść na emeryturę i dziś bawią go takie a nie inne dźwięki (ze szkodą dla nas).
5. Ostatecznie...zobaczcie co robi Dominique Perrier. Jakoś mnie to również nie przekonuje

No tak to już czasami z tymi legendami. Ich ostatnie wytwory zazwyczaj są kompletnymi pomyłkami, nie dającymi się słuchać. W przypadku Jarre'a nawet współpracownicy już dawno przestali chcieć szukać czegoś jeszcze w muzyce - po prostu grają. Co z tego wychodzi widzimy i słyszymy.
Wybryki Jarre'a w jakimś stopniu tolerujesz - a jakie masz zdanie nt. dwóch ostatnich płyt Niemena? Te IMO są jeszcze większym świadectwem tego zjawiska.